Cisza.
Było około północy. Wrocław. Prusa 51. Ostatnia
nadzieja. Krótki rozbieg, strzał i… cisza. Bezruch. Jak po ostatnim akordzie
orkiestry wszyscy wstrzymują oddech, a dyrygent z premedytacją naciąga sekundę
jak gumę w procy, by po chwili wystrzelić gromkie brawa publiczności.
Cisza.
Los wyłączył dźwięki rzeczywistość. Los? Tak. Karne
to zawsze loteria. Ten wczorajszy był wyjątkowo okrutny, a może właśnie
łaskawy? Na pewno był sprawiedliwy. To, co dał nam w sobotę, odebrał teraz.
Ledwo pierwsze łzy spłynęły po polskich
policzkach w sieci odezwali się znawcy nad znawcami. Królowie taktyki i specjalisty
od wszystkiego. Począwszy od Zenków – hydraulików, Heńków – sklepikarzy po
gwiazdy, których nazwisk nie przytoczę. Specjalnie, bo za wypowiedziane słowa,
TE słowa, powinny spędzić resztę życia na banicji. Jak powiedział Mark Twain: Lepiej jest milczeć i sprawiać wrażenie
głupiego, niż się odezwać i rozwiać wszelkie wątpliwości. Dlatego zanim
kolejny z Was napisze, że „to była żenada”,
że „Polacy niczego nie osiągnęli”, „znowu fetujemy porażkę” powiadam Wam
ja: Przestańcie mówić o sobie i napiszcie coś na temat. Założę się, że miesiąc
temu każdy z Was wyjście z grupy wziąłby w ciemno, a za ćwierćfinał sprzedalibyście
własną matkę. Krytycy Pazdana i Milikowi szydercy.
Wracajcie kibicować Barcelonie i Realowi,
oczywiście pod warunkiem, że one wygrywają. Skoro tak Was boli styl i wynik, to
oddajcie koszulki, szaliki i zmyjcie flagi z twarzy.
Nauczmy się być kibicami, nauczmy się być z
drużyną na dobre i na złe. Drużynę już mamy, pierwszy raz od lat. Byłem w
Hiszpanii, gdy tamtejsza reprezentacja dostała łomot od Holandii, a chwilę
później marzenia odebrało im Chile. Nikt nie pastwił się nad taktyką trenera,
nie wyzywał piłkarzy. Z pokorą przyjęli porażkę i zastanawiali się co trzeba
poprawić, żeby następnym razem było lepiej. Cieszmy się, bo ani styl, ani wynik
nie jest zły. A jeżeli uważacie inaczej, popatrzcie na Anglię, Hiszpanię, Czechy,
czy Chorwację, którzy już dawno zapomnieli o francuskich mistrzostwach. Z
resztą ci, którzy grają dalej też nie są wybitni: Francuzi szczęśliwie wygrali
z Albanią, a Irlandia mało nie zafundowała zbiorowego zawału. Walia nawet nie
strzeliła tego jedynego wymęczonego gola, Belgia do samego końca grała w
głębokiej defensywie, a Portugalia? Czy oni sami zagrali piękny mecz? Czy
naprawdę byli lepsi? Wystarczyło spojrzeć na ulgę na twarzy Quaresmy. Czy gdyby
to Nani przestrzelił, a Krychowiak zapewnił nam półfinał tez byście uważali, że
Polacy zagrali fatalnie i bez pomysłu?
Jak pięknie napisała hiszpańska MARCA: A
once metros se quedó Polonia
de las semifinales
(Polska była 11 metrów od półfinałów). O tyle przegraliśmy.
3
tygodnie, 5 meczów, 510 minut, 10 karnych.
11 metrów
ONZE METROS
No comments:
Post a Comment